Adulthood

Dokład­nie pa­mięta jak jeszcze nie tak daw­no te­mu roz­pychała się ręko­ma przez życie, idąc pod wy­boistą górę zwaną "Do­rosłość". Bez tru­du przy­pomi­na so­bie pos­to­je, które były zbyt częste i zbyt długie. Jed­nak wte­dy nie było to is­totne. Nie liczył się czas, je­go upływ. Liczyło się to, co trwało w da­nej chwi­li. Bez zer­ka­nia w przeszłość, bez myśle­nia o przyszłości. Swoją drogę wy­tyczała bez­myślny­mi wy­liczan­ka­mi, znacząc ją ko­loro­wymi cu­kier­ka­mi. Żyła mrzon­ka­mi bez pok­ry­cia, wal­czyła z wyima­gino­wany­mi kłoda­mi.  Szczyt, do które­go zmie­rzała po­rośnięty chaszcza­mi pok­rzyw. Podróż ta nie była zap­la­nowa­na, jak wszys­tko w jej życiu. 

Bo­so prze­mie­rzała każdy mi­limetr parzących traw. Gład­kie sto­py przy­bierają różowa­wy od­cień, ko­lorem przy­pomi­nają trus­kawkę wyjętą z chłod­ne­go już kom­po­tu. Nie spodziewa się, że za­raz nat­knie się na niefor­tunnie ułożony ka­mień, skry­ty pod spląta­nymi ziel­ska­mi. Myśli, że nic już nie może jej zas­koczyć. A tym­cza­sem tra­ci pier­wszy paz­no­kieć, między pal­ca­mi stru­mieniem wędru­je ciepła ciecz, bru­nat­na ziemia wdziera się po­między wol­ne bruz­dki linii pa­pilar­nych. W głowie po­jawia się ob­raz z wczes­ne­go dzieciństwa, gdy ze zdar­tym ko­lanem biegła z his­te­rycznym płaczem do sty­ranej życiem mat­ki. Z tęsknotą spogląda w tam­te re­jony pa­mięci. Na tym eta­pie sa­ma mu­si oczyszczać ra­ny i pod­muchi­wać obo­lałe części zmęczo­nego ciała. Wokół tyl­ko kil­ka wychudzo­nych i zak­rzy­wionych ku dołowi drzew. Po­moc­nych je­dynie w chwi­lach, gdy skwar uniemożli­wia dal­szą wędrówkę.

Na piętach, kiedyś bez ska­zy po­jawiają się pęcherze. Każdy, który ule­ga pęknięciu bez tru­du rodzi następną na­rośl. Gdy­by wie­działa wzięłaby bu­ty, ocza­mi wyob­raźni wodzi po ciem­nym przed­po­koju. Już wie, że byłyby to czer­wo­ne szpil­ki. Wręcz ideal­ne, jak­by stworzo­ne na tę okazję. Żałuje, że nie prze­wiązała ich so­bie na szyi, tak jak reszty ba­gaży. Jed­nak te­raz to nieis­totne w in­ny sposób mu­si uka­zać swoją nieza­leżność i doj­rzałość. Po­myśli o tym później. Ma dużo cza­su na za­nali­zowa­nie niecier­pli­wie wycze­kiwa­nego po­wita­nia Szczy­tu. 

A Szczyt jest coraz bliżej. 6 czerwca wkraczam w dorosłość.

| Bluzka - KLIK | Spódnica - KLIK | Kolczyki - KLIK |

11 komentarzy:

  1. cudowna <3
    http://royalredofficial.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja wkraczam w dorosłość 5 czerwca :D Pięknie wyglądasz :)
    nataliapfotografia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Pięknie napisany tekst. Za te parę dni Twoja wędrówka nabierze innego wyrazu, sama będziesz podejmować decyzje najważniejsze ale i mniej ważne... sama będziesz kowalem własnego losu i już nikt nie będzie decydował o tym, czy będziesz miała na nogach te "pęcherze" czy też nie.
    Przepięknie wyglądasz!!! z miłą chęcią obserwuję !

    zapraszam też do mnie
    www.xavilove.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że zbyt wiele się nie zmieni. Przybędzie mi tylko kolejny dzień :)

      Usuń
  4. Bombowa stylizacja! Jeju a ten Twój wzrok! Zabójczy! <3 !

    Blog z artystycznymi i profesjonalnymi sesjami zdjęciowymi, :)
    http://moooneykills.blogspot.com/2015/05/crying-baby.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też lubię swoje oczy, a Twojego bloga ubóstwiam <3

      Usuń
  5. Też lubię swoje oczy, a Twojego bloga ubóstwiam <3

    OdpowiedzUsuń
  6. To wszystkiego najlepszego z okazji urodzin życzę już teraz! :)
    Dorosłość jest przereklamowana. Ja żałuję, że nie mogłam zostać dzieckiem na zawsze... ;)
    Pozdrawiam
    Sol
    http://turystycznyprzewodnik.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie dziękuję już teraz. 18 to doskonały wiek moim zdaniem, gorzej,że ta liczba potem rośnie i rośnie ;)

      Usuń


~Proszę, abyś zostawił w komentarzu adres swojego bloga. Łatwiej jest mi go skopiować, niż klikać w Twój profil. Jest to dla mnie większa wygoda ♥ :)